Powiedzmy sobie szczerze: kto z nas, scrollując oferty domów, nie zatrzymał się na chwilę przy takim z oknami „na wypasie” wystającymi jak nos Pinokia po rodzinnych świętach? Tak, mowa o wykuszu. Dla jednych to bajer z filmów kostiumowych, dla innych – patent na zysk. Ale czy naprawdę wykusz to złoty bilet do świata wyższej wyceny nieruchomości?
No to rozłóżmy temat na czynniki pierwsze. Bez ściemy, marketingowego bełkotu i w stylu: „gdyby kumpel pytał”.
Co to właściwie jest ten cały wykusz?
Nie każdy musi być od razu architektem, więc wyjaśnijmy po ludzku. Wykusz to taka wypukłość w bryle budynku – z reguły z dużymi oknami – która wystaje poza ścianę, jakby dom zrobił sobie selfie i chciał się trochę bardziej wypiąć. Kojarzysz te klimatyczne angielskie domki z filmów, gdzie pani w szlafroku pije herbatę z porcelanowej filiżanki? Tam często się czają właśnie wykusze.
To trochę jak rzęsy sztuczne – niby tylko detal, a potrafi zrobić całą robotę.
Dlaczego ludzie robią wykusze? Bo mogą! (I mają ku temu powody)
W mojej okolicy pewna sąsiadka zainstalowała wykusz w kuchni. Mówi, że teraz śniadanie to jak w hotelu na Lazurowym Wybrzeżu, tylko bez morza. I bez hotelu. Ale widok na działkę z tujami też robi swoje.
Oto najczęstsze powody, dla których ludzie decydują się na wykusz:
- Chcą więcej naturalnego światła (bo słońce to nowy luksus, zwłaszcza w listopadzie).
- Marzą o instagramowym kąciku do czytania z kubkiem chai latte i kotem na kolanach.
- Chcą, by ich dom wyglądał bardziej „wow”, a mniej „meh”.
- I – nie oszukujmy się – liczą na wyższą cenę przy sprzedaży.
Wykusz może być magnesem na kupujących – ale nie zawsze działa jak magnes neodymowy.
No dobra – ale czy wykusz naprawdę podnosi wartość nieruchomości?
To zależy. Poważnie. Pamiętasz te pytania z matury z polskiego? „Uzasadnij swoją odpowiedź”? No to właśnie tak tu jest. Sam wykusz wartości nie dodaje – ale może zagrać rolę asystenta, który pomaga głównemu bohaterowi – czyli bryle domu – zabłysnąć.
Na plus:
- Dodatkowa przestrzeń – może nie metry, ale centymetry też się liczą. Jak przy spodniach w pralni.
- Lepsze doświetlenie – idealne, jeśli chcesz przestać wyglądać jak kret przy Zoomie.
- Wygląd fasady – wyróżnia się na tle sąsiadów z „tanim deweloperem z katalogu”.
- Multifunkcja – kącik śniadaniowy, mini biblioteka, miejsce na choinkę w grudniu… wykusz daje opcje.
Dobrze zaprojektowany wykusz to taki gadżet, który nie tylko wygląda, ale i robi robotę.
Ale! Bo zawsze jest jakieś „ale”…
Życie to nie bajka, a wykusze – jak każde cudo – mają też swoje ciemne strony.
- Koszty – oj, portfel zaboli. To nie jest tania zabawa. Więcej fundamentu, więcej okien, więcej wszystkiego.
- Izolacja termiczna – jeśli zrobisz to po taniości, zimą poczujesz się jak w igloo (tyle że bez pingwinów).
- Budowlane „skomplikowanko” – nie każda bryła się z tym polubi. Stary dom? Może powiedzieć „nie, dziękuję”.
- Gust to sprawa osobista – jedni mówią „WOW”, inni „co to za garb?”
Źle wykonany wykusz może działać jak kiepski tatuaż – niby miał być sztuką, a wyszło… no cóż.
Co mówią eksperci? I co mówi zdrowy rozsądek?
Rozmawiałem kiedyś z pośrednikiem nieruchomości. Powiedział: „Wykusz? Super! Ale tylko jeśli nie wygląda jak dolepiony przez fana origami po trzech piwach.”
I tu właśnie leży pies pogrzebany – nie chodzi o sam wykusz, tylko o to, czy pasuje do reszty. Dobrze wkomponowany może dodać 5–7% wartości. Źle zrobiony? Lepiej nie mówić.
W nieruchomościach spójność to król. A wykusz? To książę z własnym ego.
Gdzie wykusz robi największe wrażenie?
Z życia wzięte – moja znajoma miała wykusz w salonie, który służył jako kącik dla kota. Serio. Ten kot miał lepszy widok niż ja z całego mieszkania. Ale oto bardziej klasyczne zastosowania:
1. W kuchni
Śniadanko z widokiem na zieleninę za oknem? Lepsze niż poranna scrollka Instagrama.
2. W salonie
Idealne miejsce na fotel, książkę i chwilę dla siebie (albo na chowanie się przed dziećmi).
3. W sypialni
Kącik z poduchami, świeczką i zasłonami. Jak z Pinteresta. Tylko bez filtrów.
Dobrze przemyślany wykusz to więcej niż ozdoba – to domowa przestrzeń premium.
Biurokracja, czyli wykusz kontra rzeczywistość
Zanim zaczniesz wyobrażać sobie nowe życie w wykuszu, schodzimy na ziemię: plan zagospodarowania przestrzennego. Jeśli gmina powie „nie” – to choćbyś miał miliony, wykusza nie będzie. Zwłaszcza jeśli mieszkasz w bloku czy kamienicy. Tam to już inna bajka – z konsultacją, pozwoleniem, papierami, pieczątkami…
Pamiętaj: w Polsce nie tylko pieniądz rządzi – czasem decyduje urząd.
Kiedy wykusz się naprawdę opłaca?
Nie wszędzie i nie każdemu. Ale jeśli:
- Masz dom z wyższej półki i chcesz dodać mu klasy,
- Remontujesz stary budynek i chcesz, żeby sąsiedzi szczęki zbierali z chodnika,
- Projektujesz apartament na wynajem dla instagramerów,
…to wykusz może być Twoim asem w rękawie.
Nie każda nieruchomość go potrzebuje, ale niektóre – wręcz wołają o taki akcent.
Czy wykusz zwiększa czynsz?
Zależy. Jeśli wynajmujesz apartament w centrum Warszawy z wykuszem z widokiem na park – bingo. Ale jeśli mówimy o mieszkaniu dla studentów na obrzeżach – sorry, oni bardziej docenią zmywarkę niż panoramiczne okno.
Znaj grupę docelową. Wykusz nie jest uniwersalnym magnesem.
Opinie kupujących? Czasem entuzjazm, czasem wzruszenie ramion
Z tego, co słyszałem od znajomej agentki, niektórzy klienci piszczą z radości na widok wykuszu. Inni pytają: „A da się to zabudować?”. Więc jak zawsze – wszystko zależy.
Jednych zachwyca – innych przerasta. Tak to już jest z bajerami.
Zanim się zdecydujesz, przemyśl kilka rzeczy
- Zapytaj architekta, czy to w ogóle ma sens w Twoim domu.
- Sprawdź, czy gmina nie rzuci Ci kłód pod nogi.
- Zrób kalkulację – ile to kosztuje i czy się zwróci.
- Pomyśl praktycznie – czy będziesz tam siedzieć, czy to tylko dla lansu?
Dobry wykusz to nie tylko „ładnie wygląda”. To też „dobrze działa”.
No to jak: inwestować czy nie?
Jeśli mnie pytasz – to tak, ale z głową. Wykusz może być świetnym ruchem, jeśli masz pomysł, budżet i architekta z sercem (i rozumem). Ale nie licz na to, że sam wykusz zrobi z Twojej nieruchomości apartament marzeń.
To tylko jeden z elementów układanki. Ale czasem – ten brakujący.
Jeśli zastanawiasz się, czy wykusz to inwestycja życia – odpowiedz sobie na pytanie: „Czy to ja będę tam siedzieć z kawą i książką, czy ktoś inny?” Jeśli to Ty – zrób tak, żebyś czuł się jak król. A jeśli planujesz sprzedaż – zadbaj, żeby wyglądało jak pałac, ale kosztowało jak domek z IKEA.
I tym wykuszowym żartem kończymy. Ale kto wie, może to właśnie on sprawi, że Twój dom będzie wyglądał jak milion dolarów… albo chociaż pięć tysięcy więcej przy sprzedaży